Gdyś w Rzymie, czyń jak Rzymianie. A co Rzym, to inny obyczaj.
W Kolumbii naliczyłam cztery ciążowe obsesje, o których nie słychać ani w Polsce, ani w Europie. I do których należy się podporządkować.
- Depresja poporodowa
Od początku ciąży byłam pod opieką psychologa, który co trymestr się ze mną spotykał, aby wykluczyć wszelkie najwcześniejsze przejawy depresji. Według kolumbijskich statystyk, wiele kobiet na nią zapada, więc służba zdrowia objęła ją obserwacją na wczesne rozpoznanie. Przyczyną depresji w Kolumbii jest najczęściej niepewność finansowa oraz niestabilność rodzinna. I właśnie – Kolumbia to generalnie kraj samotnych matek (o tym osobny post), więc spekuluje się, ze depresja najczęściej bierze się właśnie z tego powodu.
Na wizytach u psychologa robi się więc regularnie wywiad, pytając o aktualną sytuację matrymonialną, finansową, rodzinną. Najważniejsze jest potwierdzenie, czy kobieta może liczyć na pomoc najbliższych / lub na pomoc z otoczenia. A w przypadku najmniejszego przejawu depresji, jest czas na podjęcie odpowiednich kroków.
Uczulenie na depresję i środki zapobiegawcze są zdumiewająco szerokie: aby zapobiegać depresji i nie dopuścić do ekstremalnych sytuacji z niej wynikających, w Bogocie uruchomiono nawet specjalną linię telefoniczną „Linea Purpura”, pod którą można dzwonić o każdej porze dnia i nocy po darmową pomoc psychologiczną.
- Preeclampsia
Czyli inaczej stan przedrzucawkowy. W Polsce rzucawka niemal nie jest brana pod uwagę (a przynajmniej moje polskie koleżanki niewiele o niej wiedzą), natomiast w Kolumbii, stan przedrzucawkowy jest jedną z najczęstszych powodów przedwczesnych porodów. Większość wcześniaków przychodzi tutaj na świat przez zdiagnozowaną rzucawkę mam. Dlatego, w Kolumbii ogromną uwagę zwraca się na ciśnienie krwi w ciąży, a ciśnienie skurczowe powyżej 140 mm Hg to już wielki alarm i często powód do hospitalizacji. A stamtąd już niewiele do zakończenia ciąży przed terminem.
Osobiście otarłam się o szpital przed urodzeniem synka właśnie z powodu wyższego ciśnienia i podejrzenia rzucawki. Obyło się na szczęście na strachu, ponieważ ciśnienie samo się unormowało, ale do końca ciąży byłam na obserwacji i mierzyłam ciśnienie co 3 godziny dziennie.
- Cesarskie cięcie
W Polsce opcja ostateczna, w Kolumbii – ponad połowa porodów odbywa się przez cesarskie cięcie. Sama się do tej grupy zaliczam. Cesarka jest tutaj tak rutynowa, że bywa, że na spotkaniach spośród 4 koleżanek, 3 jesteśmy po operacji, a ta z nas, która rodziła naturalnie, robiła to w Europie…
Dodam tutaj, że kolumbijscy lekarze są tak wprawieni w cesarskim cięciu, że często trudno uwierzyć, że jest się po zabiegu, ponieważ blizny nawet nie widać. Niewidzialne cięcie możliwe jest właśnie w Kolumbii, ponieważ mamy tutaj całe masy chirurgów plastycznych, a nastawione na estetykę Kolumbijki wymagają od operujących ginekologów conajmniej takiej samej sztuki.
W Kolumbii planowane cesarki to norma. Można sobie zażyczyć dzień porodu. Poza tym programuje się je przy najmniejszym ryzyku dla mamy lub dziecka. Słuchy chodzą, że wiele cesarskich cięć przeprowadzanych jest niepotrzebnie, natomiast rodzącym ciężko oszacować realne ryzyko porodu i dlatego zgadzamy się zwykle bez protestów. Przyczyną może być za długi czas porodu. Dziecko powyżej 3,5 kg. Lub potrzeba dodatkowych badań po porodzie.
Cesarki od dawna wiodą prym wśród wydawania dzieci na świat. Poród odbywa się w Kolumbii w obecności lekarza ginekologa i za każdy otrzymuje on swoje honrarium. Kilka lat temu cesarka była lepiej opłacana niż poród naturalny i niemal co drugie dziecko rodziło się na stole operacyjnym. Służba zdrowia wyciągnęła odpowiednie wnioski i dziś poród normalny jest na równi z cesarskim cięciem, jednak mówi się, że przy naturalnym porodzie lekarz musi byc obecny przez niewiadomą ilość czasu, natomiast operacja to niecała godzina pracy.
Kolumbia jest jednak mocno zmedykalizowana, zatem nikt nie kwestionuje decyzji lekarza ani nikt ofijalnie nie podważa konieczności operacji.
- Waga
Choć z tego co słyszę, w Polsce trzeba uważać na wagę, nikt jednak nie pilnuje tabelki i określonego przyrostu masy ciała. Inaczej w Kolumbii. Tutaj (zależnie od posiadanego ubezpieczenia) jest się pod opieką dietetyka, który okresowo każe wchodzić na wagę i czuwa nad dodatkowymi gramami jak pies pasterski.
Wizyta u dietetyka w ciąży wiąże się zatem z niemałym stresem i wielokrotnie dostawałam burę, że przybrałam więcej, niż nakazuje siatka.
W Kolumbii uważa się, że nie powinno się przytyć więcej niż 11 kg i podniesiono alarm, gdy moja waga przechyliła się ponad tę niebezpiczną granicę. Podejrzewam, że 11 kg bierze się z tego, że Kolumbijki są niewielkiej budowy ciała i dlaego noszenie więcej niż 11 kilogramów może być nie lada obciążeniem.
Wróćmy więc do tego, że co kraj, to obyczaj i że do obyczajów należy się zastosować. Uważajmy więc w Kolumbii na ciśnienie i na wagę. Że o cesarce nie wspomnę!
A Wy, co mówicie? Na jakie tematy zwraca się w Polsce i Europie największą uwagę?
3 odpowiedzi na “Cztery kolumbijskie, ciążowe obsesje”
Niestety, jesli chodzi o liczbę cc, to statystyki zarowno dla Kolumbii, jak i Polski to ok. 45 %… Co do ciśnienia tętniczego, zwraca sie na nie uwagę w Pl, tylko chyba nie mówi się kobietom tyle o stanie przedrzucawkowym. Jest to również w Pl wskazanie do cc. Poród w Polsce również jest mocno zmedykalizowany, bijemy na głowę wiele państw np. w statystykach nacięcia krocza, bo zmedykalizowaniu uległ pośrednio zawód położnej. Natomiast idzie ku lepszemu, duzo zrobiła akcja „Rodzić po ludzku”. Takiej akcji szczerze wszystkim kobietom w Kolumbii życzę.
W Kolumbii fajne jest natomiast to, ze po porodzie, jeśli nie było komplikacji, szybko wypuszczają do domu. Po cc wypuszczono mnie przed upływem dwóch dób od operacji, po porodzie waginalnym po 24 godzinach od wejścia na izbę przyjęć 🙂
Aha, no i zzo.. Błogosławieństwo dla rodzacych, kiedy lekarz nie zna innych metod na zmniejszenie bólu! Uratowało mnie w końcowej fazie porodu.
Aha, no i zzo.. Błogosławieństwo dla rodzacych, kiedy lekarz nie zna innych metod na zmniejszenie bólu! Uratowało mnie w końcowej fazie porodu. Plus dla Kolumbii za dostępność