Chyba w każdej kulturze ciężarne kobiety bombardowane są zewsząd dobrymi radami od wszystkich, którzy to doświadczenie mają już za sobą. W Kolumbii, według moich kolumbijskich koleżanek – matek, tak już zostanie do końca naszych dni. Ponieważ (mimo woli) słucham rad i filtruję złote myśli, postanowiłam zebrać te, które zafascynowały mnie najbardziej.
Bycie mamą to jakiś przedziwny stan – stan koktajlu wykluczających się emocji, jak np. lęku i euforii zarazem.
Generalnie to ja zawsze uważałam, że Matka to jakiś Super – Byt. Nad-człowiek. Istota przedziwna. Mieszanka bezwarunkowej opiekunki z masochistką: bo przecież matka nie dosypia, nie dojada, nie domyje się, nie dopija, a szczęśliwe toto chodzi i cieszy się z dziecka – no właśnie – jak dziecko.
Ponieważ aktualnie znajduję się w samym oku cyklonu matczynych rad, tutaj zestaw 5 najciekawszych, zasłyszanych, polsko – kolumbijskich, złotych myśli:
1. „Jako Matka to już nigdy się nie wyśpisz”.
No i jak tutaj nie zatrząść się ze strachu. Przez 35 lat życia człowiek spał niezmąconym snem sprawiedliwego, a więc sama taka groźba sen z oczu spędza. Czy aby naprawdę tak jest? Czy to są wyjątki? A może matki po prostu mają wyjątkowo czarne poczucie humoru? Albo to ja się zwyczajnie przesłyszałam i rzeczywistość wygląda tak: „Jako Matka to się dopiero przednio wyśpisz”?
2. „Korzystaj z życia w ciąży. Czytaj, chodź na masaże, manikiur, leż do góry nogami i każ sobie wszystko pod nos podstawiać, bo to ostatni czas dla ciebie. Potem – to już tylko orka na ugorze.”
Hmmm. W rzeczy samej, jako pierwiastka, zastrzegam sobie prawo do traktowania mnie jak księżniczkę i korzystam z luksusu ucięcia sobie popołudniowej drzemki bez większego poczucia winy. Mimo to jednak oświadczenie, że nigdy więcej nie będę mogła sobie nic niewinnie uciąć, w pewnej mierze poddaje w wątpliwość sen o macierzyństwie. A kroku do tyłu, no cóż, wykonać się co najmniej nie da 🙂
3. „W pierwszej ciąży wszyscy traktują cię jak królewnę, w drugiej zakładają, że możesz robić wszystko tak, jakbyś w ogóle w ciąży nie była, a w trzeciej, to nikt już nawet na ciebie uwagi nie zwraca”
Pozostawmy bez komentarza. 🙂
4. „Po czym poznać, że jesteś mamą? Spędzasz całe dnie na robieniu wszystkiego, a w końcu wszystko wygląda tak, jakbyś nie robiła nic.”
Ba – dodała koleżanka – nie tylko wszystko wygląda, jakbyś nie robiła nic. Ty wyglądasz, jakbyś od miesiąca nie robiła ze sobą nic, a już na pewno nie wysiadała z piżamy.
Czyli macierzyństwo to również syzyfowa praca, którą codziennie należy zaczynać od nowa? Jeśli tak, to przypomina mi to robotę w kuchni: przyrządzasz jedzenie, serwujesz, zjadasz, sprzątasz i już masz zamiar odetchnąć, kiedy wszyscy znowu wszyscy są głodni i wszystkie czynności zaczynają się od nowa…
Na szczęście wypatruję w tej syzyfowej pracy pewnej dozy satysfakcji, bo przecież jakiś optymizm musi w tym wszystkim być…
5. No i wisienka na torcie, czyli złota myśl, podchwycona z internetów, przez którą niemal spadłam z krzesła:
„Jak wspaniale być mamą: Wstaniesz rano, zrobisz sobie kawę, a wieczorem usiądziesz i ją wypijesz”.
Brzmi znajomo? Czy znów przesada?
Tak czy inaczej, żadna z tych złotych myśli dobrej reklamy macierzyństwu nie robi.
Jakim cudem niemal wszyscy się więc na nie decydujemy lub planujemy decydować?!
Niedospanie i szczęście to przecież dwa wykluczające się fenomeny, a poza tym przecież każdy niedomyty człowiek automatycznie traci na zadowoleniu.
Inna, kolumbijska koleżanka klepie po ramieniu: „Z Miłości to wszystko, z miłości”. Tak czy inaczej, już czekam na więcej sprzecznych ze sobą informacji
i z lekką nutką niepokoju oczekuję własnych niespodzianek, gdy Maluch wyprowadzi się na świat.
A jakie są Wasze ulubione złote myśli Matki? 🙂